Sébastien Piquet, 50 lat, głos Radio Tour: „To zaszczyt być 10 metrów od żółtej koszulki”

JEDEN DZIEŃ, JEDNA PRACA – To on dba o to, by więź między zawodnikami a wszystkimi elementami Grande Boucle nigdy nie została zerwana. Cenna sztafeta.
W wiosce startowej, w okularach przeciwsłonecznych, jest jedną ze znanych twarzy. Ale Tour de France zna tylko jego głos. Podczas etapów wszyscy kluczowi zawodnicy Tour de France słuchają Radia Tour. Sébastien Piquet, który bierze udział w swoim 21. Tour de France jako prelegent, wyjaśnia: „To stacja radiowa zaprojektowana, aby dostarczać jak najwięcej informacji o tym, co dzieje się w wyścigu, ucieczkach, lukach… z możliwością wezwania wszystkich samochodów szefów zespołów, gdy tylko złapie gumę lub któryś z kolarzy podniesie rękę, bo jest spragniony lub chce nam dać coś do ubrania. Gdy tylko dojdzie do kraksy, ogłaszam to, podając nazwiska kolarzy biorących udział w wyścigu, jeśli uda mi się ich zidentyfikować”. A ponieważ czasami jest trochę za długo i można się trochę znudzić w trakcie etapu, dodaję też informacje historyczne, turystyczne, kulinarne lub drobne anegdoty, które tu i ówdzie podchwytuję, bo zwracam się głównie do dyrektorów sportowych, ale też do komentatorów, dziennikarzy na motocyklach, komentatorów w kabinie i gości w samochodach.
Na każdym etapie Sébastien Piquet korzysta z siatki z numerami startowymi i czterokolorowego znacznika. Kolarze z czołowej grupy będą w kolorze niebieskim, a grupa pośrednia w innym. Kolejna siatka będzie zawierać sprinty i podjazdy, z których relacjonuje najważniejsze momenty: „Na szczycie takiego a takiego wzniesienia Benjamin Thomas obejmuje prowadzenie. Dwa punkty dla niego. Na drugim miejscu Jean-Claude Dusse (pisownia oryginalna) – jeden punkt. Pracuję w kasku i na pedale. Dzięki temu mam wolne ręce. Obsługuję pedał nogą i gdy tylko nacisnę, mogę mówić i wszyscy mnie słyszą. Pracujemy na czterech różnych kanałach”. Christian Prudhomme , dyrektor wyścigu, Thierry Gouvenou , dyrektor sportowy i przewodniczący komisji sędziowskiej również mogą interweniować w zależności od okoliczności.
Pomiń reklamęJego dzień zaczyna się 3 godziny przed startem etapu. „Przyglądam się profilowi etapu, programowi, sprintom pośrednim, podjazdom… Trochę czytam prasę. Potem, 1,5 godziny przed startem, to moja druga praca na Tour de France – pracuję dla telewizji. Przeprowadzam wywiady z około piętnastoma, dwudziestoma kolarzami. Kto będzie głównym aktorem dnia. Wywiady te są następnie przeznaczone dla międzynarodowego sygnału Touru. Te filmy są transmitowane na żywo. Są również dystrybuowane do France Télévisions, Eurosportu i wszystkich kanałów. A potem, 5 minut przed startem, wsiadam do samochodu. Tam zakładam czapkę z głośnikiem Radio Tour. Trwa to 4, 5, a czasem 6 godzin. Na mecie wysiadam z samochodu i biegnę za podium. Przeprowadzam wywiad na żywo ze zwycięzcą etapu, w żółtej koszulce, zielonej koszulce, w groszki, białej koszulce, z zawodnikiem, dla wszystkich stacji telewizyjnych”. Po francusku, angielsku i hiszpańsku. Zanim wyłączymy dźwięk. Po ogłoszeniu wyników i krótkim wieczorze z działem konkursowym, jedziemy do hotelu. „Bardzo łatwo zasnąć”.
A kiedy Sébastien Piquet osiągnął swoją uprzywilejowaną pozycję, znalazł się w bańce: „Musisz być superskoncentrowany, mieć oko na wszystko, nie gadać bzdur, udzielać informacji, jeśli są prawdziwe, bo mają konsekwencje”. Jak w takich warunkach można pić, jeść i spać (z jednym otwartym okiem)? „Zwykle zatrzymujemy się raz w trakcie etapu, czasami dwa razy, gdy mamy etapy dłuższe niż 200 km, z oczywistych przyczyn naturalnych. W takim przypadku zastępuje nas samochód sędziego. W tym momencie sędzia pełni funkcję Radio Tour, maksymalnie przez 5, 10 minut. Jem zupełnie normalnie, staram się nie mówić z pełnymi ustami, ale cóż, niestety tak bywa i jestem za to krytykowany. Czasami robię sobie krótkie drzemki, kiedy naprawdę nie mogę już wytrzymać, proszę Thierry'ego Gouvenou (dyrektora sportowego Touru), żeby wziął mikrofon i przez 7, 8 lub 9 minut nie śpię, ale przynajmniej mogę zamknąć oczy, trochę się zrelaksować i ruszyć dalej…”
Trzy rowery informacyjne, często używane przez byłych zawodowców, takich jak Bruno Thibout, dostarczają mu szczegółowych informacji o składzie grup uciekinierów i mierzą odstępy czasowe: „To moje oczy na wyścig. Jestem tylko głosem. Mam niesamowite szczęście; nigdy nie miałem problemów z głosem. Miałem inne problemy, ból szyi itp. Miejmy nadzieję, że to potrwa…”
W samochodzie numer 2 Thierry Gouvenou, dyrektor wyścigu i przewodniczący komisji sędziowskiej, siedzi z tyłu. „Siedzę z przodu, obok Ismaëla Mottiera, kierowcy, który jest nieoceniony, nie tylko ze względu na styl jazdy, ale także dlatego, że on również dostrzega rzeczy, których ja niekoniecznie dostrzegam, bo patrzę w dół. Mówi mi: »Uważaj, Ineos stoi w rowie po lewej stronie…«”.
W styczniu głos Sébastiena Piqueta towarzyszył wyścigowi Tour of Saudi Arabia, a we wrześniu będzie w centrum uwagi pierwszych mistrzostw świata w Rwandzie. A kiedy nie śledzi poczynań zawodowego peletonu, dziennikarz jest redaktorem telewizyjnym Rajdu Dakar, prowadzi seminaria i konferencje dla Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) oraz od trzech lat udziela wywiadów dla Złotej Piłki.
Pomiń reklamęO zawirowaniach Touru zapewnia: „Mam tylko dobre wspomnienia, to niesamowita przyjemność być w tym samochodzie, na tej pozycji. Na płaskim jesteśmy za peletonem, ale na podjeździe jesteśmy za grupą faworytów. To przywilej być 10 metrów od żółtej koszulki, od Pogacara, Vingegaarda i faworytów. Nie ma więc najlepszych wspomnień, są tylko niezapomniane wspomnienia i zawsze to samo podekscytowanie, bo nigdy nie wiemy, co wydarzy się na etapie, nawet na sprincie. To ekscytujące”.
Z drugiej strony, odnosząc się do najgorszego wspomnienia, przyznaje: „Wszystkie upadki, nieprzyjemnie jest patrzeć na cierpiących jeźdźców na ziemi, słyszeć odgłosy bólu, krzyki i nie wiedzieć, co się stanie. Staramy się nie patrzeć zbyt długo”.
Jego etapy są czasami przerywane zimnymi potami: „Czasami zdarzają się problemy techniczne, ale to głównie kwestia pogody, na przykład podczas burzy. Poza tym działa to naprawdę, naprawdę dobrze i jest całkiem jasne. Poza tym, schodząc z przełęczy, trzeba mieć mocny żołądek. Mam to szczęście, że nigdy nie miałem choroby lokomocyjnej. Kiedy schodzimy z przełęczy w Pirenejach i Alpach, zasypiam, bo jest mi tak wygodnie. Zamienia się to w łódź i jestem kołysany”.
Sébastien Piquet mówi, że nigdy nie zapomniał rady Bernarda Hinault: „Kiedy zaczynałem w 2005 roku, przyszedł do mnie na wyścigu Paryż-Nicea i powiedział: »To, co robisz, jest dobre, ale zachowaj spokój, bo jeśli zaczniesz się ekscytować, to ekscytuje to wszystkich, dyrektorów sportowych, którzy będą jechać byle jak, więc zachowaj jak największą neutralność i spokój, żeby nie denerwować ludzi podczas wyścigu«” . Zrównoważony w każdych okolicznościach, głos Radio-Tour przyznaje, że odczuwa tylko „jeden lęk, który regularnie powraca: spóźniam się na start. I często mi się to zdarza. Nie ma mnie w samochodzie na starcie…”.
Tour de France: Delon, Ventura, Cruise i Schwarzenegger – gwiazdy, które dały show w przyczepie kempingowej
Dostęp do pokazu slajdów (15)